niedziela, 10 marca 2019

Utrwalacz do makijażu Kobo- jak sprawdza się w praktyce ?

Hej.

Robiąc makijaż zależy nam zawsze by utrzymał się na naszej twarzy jak najdłużej. Szczególnie jeśli wychodzimy np.. na randkę , imprezę czy po prostu chcemy super wyglądać przez cały dzień. Wiadomo, sposobów na trwałość makijażu jest sporo. Ja dziś przychodzę z recenzją produktu , który ma za zadanie utrwalić i przedłużyć trwałość naszego makijażu. Idzie wiosna i lato , więc wiadomo ,zacznie się ciepło , słonko , skóra szybciej się poci... a makijaż spływa. Czy jest na to ratunek?


Kobo- utrwalacz do makijażu


Produkt ma bardzo ładną , powiedziała bym elegancką szatę graficzną. Utrzymany jest w metalowym kolorze z bardzo prostym i czytelnym napisem. Jeśli chodzi o efekt wizualny , to bez wątpienia nie ma się do czego przyczepić . Oczywiście gusta są różne, lecz w moje trafia w stu procentach. Eleganckie ,proste i przejrzyste. Dodatkowo jest bardzo solidne. Zakrętka mocno się trzyma ,więc nie ma żadnych obaw o uszkodzenie opakowania czy nie domknięciu produktu. I tutaj ode mnie 6+.

Produkt ma formę spreyu do twarzy. Jak wiadomo z takimi "psikaczami" różnie bywa. Jedne produkty rozpylają fajną delikatną mgiełkę, inne- chlapią naszą twarz wodą . Ten produkt zalicza się do tej pierwszej kategorii. Bardzo fajnie rozpyla produkt, nigdy nie zrobił mi tragedii na twarzy (jak to było z innymi produktami) , więc dla mnie ogromny plus. Oczywiście najważniejsza zasada: odległość! Jeśli rozylimy ten produkt centymetr od twarzy to plame mamy na bank! idealna odległość to tak 30-40cm od twarzy i wtedy mamy pewność ,że wszystko jest ok.



Teraz to co najważniejsze czyli działanie. I tu również nie mam się do czego przyczepić , gdyż rzeczywiście fajnie utrwala nasz makijaż , nie robi plam i przedłuża trwałość. Jeśli zastosuję go na dobrze zrobiony makijaż, długotrwały podkład itd. to mam pewność ,że makijaż przetrwa cały dzień. Jedyne na co trzeba uważać to nadmiar. Produkt zaaplikowany na twarz w nadmiarze daje na początku efekt ściągnięcia twarzy , taki jakbyśmy spryskały twarz lakierem do włosów- który ciekawostka, można stosować zamiennie ,gdyż działa podobnie ! Oczywiście produkt dość intensywnie pachnie , jednak wyczuwalne jest to jedynie w momencie aplikacji -później wszystko znika.
Produkt ten stosowała bym raczej okazjonalnie niż na co dzień. Myślę,że używany codziennie mógłby delikatnie wysuszać skórę, jednak osobiście nie próbowałam go w taki sposób. Jednak na większe wyjścia sprawdza się rewelacyjnie.

Produkt dostaniemy stacjonarnie w drogeriach Natura , koszt ok. 20zł , jednak dodam ,że jest mega wydajny , więc myślę ,że jest warty swojej ceny i zakupu.


Znacie ten produkt? :)

piątek, 1 marca 2019

Loreal Paris- ekspresowa odżywka , magiczna moc olejków

Dzień Dobry !:)

Ostatnio troszkę mnie tu mniej, gdyż jako młoda mama większość czasu poświęcam mojemu niespełna miesięcznemu synkowi, który uwierzcie mi jest bardzo wymagający. Lecz najtrudniejsze pierwsze tygodnie za nami.Więcej możecie mnie znaleźć na Instagramie,gdzie serdecznie zapraszam-----> Instagram .

Dawno , dawno już nie było tu produktów do włosów. Jakoś tak się złożyło ,że ostatnio co do pielęgnacji włosów mam swoje sprawdzone produkty- i w kółko ich używam ;D. Jednak po co zmieniać ,skoro mi się sprawdzają i też bez sensu pokazywać ich tu kolejny raz. Jednak ostatnio wpadła mi w ręce pewna odżywka i z jej recenzją dziś do Was przychodzę .

Loreal Paris, Elseve - Magiczna Moc Olejków, dwufazowy eliksir


Zacznę może od tego , że moje włosy po rozjaśnianiu nie są w najlepszej kondycji. Stosuję na nie głównie maseczki , które poprawiają na jakiś czas ich kondycję. Po prostu dużo większą różnice widzę w stosowaniu masek niż odżywek , dlatego tez może nie sięgam po nie zbyt często. Ostatnio problemem była u mnie trudność w rozczesywaniu włosów i ich elektryzowanie się !- tak , dziękuję Ci zimo ;D. 

Odżywka ta gości u mnie pierwszy raz. Zawsze jestem sceptycznie nastawiona do odżywek w sprayu, a tu miałam miłe zaskoczenie - ale od początku.
Odżywka jest dedykowana włosom potrzebującym odżywienia. Jest to produkt szybki w użyciu , bez spłukiwania. Odżywka pomogła mi na moje puszące i elektryzujące się włosy. Gdy miałam ten problem po prostu psikałam ją na włosy i było po sprawie. Byłam więc bardzo zadowolona. Po pewnym czasie zauważyłam ,że odżywka (za sprawą zawartych w niej olejków), bardzo fajnie wygładza moje włosy i delikatnie nabłyszcza - ale nie przetłuszcza! I ten efekt obiecuje nam też producent.


Odżywka też jest bardzo wydajna. Na moje dość długie włosy wystarcza ok. 4 "psiknięcia". Dodatkowo mam ją już kilka miesięcy i dopiero zaczyna mi się kończyć. Oczywiście nie używam jej codziennie , na przemian z maską , jednak mimo wszystko bardzo często. Ja jak najbardziej jestem z niej zadowolona. Ma delikatny , przyjemny zapach. Sprawdza mi się fajnie i nie wykluczone, że jeszcze kiedyś po nią sięgnę :). 

Odżywka to koszt około 12zł i dostaniemy ją w większości drogerii. 





A Wy , stosujecie tego typu odżywki? ;)

niedziela, 17 lutego 2019

Pilaten- odżywczo -wygładzająca maseczka do ust

Witam , witam! 

Jak tam humorki i samopoczucie? Moja chwilowa nieobecność to sprawa pojawienia się w moim życiu małej istotki, o której pewnie część z Was wie z instagrama , gdzie serdecznie zapraszam. 
Teraz przechodząc do tematu. Słyszeliście o maseczce do ust? ;D. Ja muszę Wam się przyznać ,że jestem maseczkowym świrem i maseczki uwielbiam , bardzo często stosuję w swojej pielęgnacji i uwielbiam testować coraz to nowe. O maseczce do ust - oczywiście słyszałam już dawno! Jednak nie wiem jak to się mogło stać ,że dopiero teraz przetestowałam ;D, ale wiedziałam ,że prędzej czy później to nastąpi .
 Jesteście ciekawi jak to wyszło i czy się sprawdziła? Jak tak to zapraszam niżej:

"Pilaten"- odżywczo -wygładzająca maseczka do ust


Muszę się przyznać, że nigdy wcześniej nie stosowałam takiej maseczki na usta i dlatego byłam jej niezmiernie ciekawa. Poza tym moje usta w okresie zimowym wołają wręcz o pomoc . Często są suche i łuszczące się mimo stosowania wręcz wszystkiego na nie - dosłownie ! ;D . Nie wiem ale co roku mam z nimi problem , ale w tym to już masakra … Nie wiem, może "pomagają temu" hormony ciążowe ? Dajcie znać jak to było Was. Teraz przejdźmy już do konkretów.

Maseczka ma bardzo fajny i ciekawy wygląd - na pewno rzucający się w oczy. Przynajmniej moje ;D. Ma kształt po prostu ust - oczywiście kilkakrotnie większych od naszych. 

Obietnice producenta:
Collagen Lips Mask marki Pilaten to produkt, który już po jednej aplikacji przywraca aksamitną gładkość i zdrowy wygląd wargom oraz przygotowuje je do aplikacji kosmetyków kolorowych. Dzięki zawartości kolagenu, kwasu hialuronowego, ekstraktu z aloesu i miodu intensywnie zmiękcza usta, złuszcza martwy naskórek i wspomaga regenerację komórek.

Maseczka ma fajną formę , takiego gumowego "glutka " na usta ;D. Oczywiście przed jej nałożeniem zrobiłam peeling ust (bardzo polecam jeśli macie suche skórki!). Nałożyłam maskę i trzymałam na ustach ok. 20min. Wyglądałam w niej - co najmniej śmiesznie i tak też się czułam ;P lecz może to dlatego ,że nigdy wcześniej jej nie robiłam . Tu macie zdjęcie ,może komuś poprawi humor ;D


Problemem jest też to - że nie możecie wtedy mówić -ale 20min chyba ,można wytrzymać ;D. Maseczka daje bardzo przyjemne uczucie na ustach. Jest chłodna -dzięki czemu np. po zrobieniu peelingu (jak to było u mnie ), daje uczucie przyjemnego ochłodzenia ,ulgi - jak najbardziej na plus!
Podczas aplikacji nic nam nie cieknie , nie wlewa się do ust (czego się bałam ;D) ani nic z tych rzeczy. Po ściągnięciu maseczki usta rzeczywiście były bardzo gładkie i czułam nawilżenie. Wiem, że dużo pomógł tutaj peeling jednak maseczka sama w sobie też myślę coś dała. Dodatkowo to przyjemne uczucie ulgi i chłodzenia po peelingu- na prawdę świetne!

U mnie jak najbardziej się sprawdziła i polecam. Szczególnie jeśli ktoś jeszcze jej nie testował- myślę fajna frajda, jednak radzę zrobić przed peeling , gdyż z mocno wysuszonymi, łuszczącymi się ustami nie wiem czy sama sobie poradzi . Koszt to sprawy groszowe 3-5zl. Dostaniecie ją w wielu drogeriach internetowych, stacjonarnie na pewno w drogerii Douglas. 



Ktoś stosował już maseczki na usta ? ;D

czwartek, 31 stycznia 2019

Lovely Liquid camouflage- kryjący korektor do twarzy

Witam ,witam!

Ostatnie posty opierały się głównie na tematyce i produktach pielęgnacyjnych. Nic w tym dziwnego, ponieważ moja skóra w tym okresie wymaga niezwykłej troski. Nie oznacza to, że nie testuję produktów makijażowych. Dziś jednak przychodzę do Was z recenzją produktu, który bez wątpienia podbił moje serce. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do lektury!



Lovely Liquid Camouflage- kryjący korektor do twarzy

Opis producenta:
Intensywnie kryjący kamuflaż do twarzy. Posiada aplikator w formie gąbeczki, który pozwala na precyzyjne zakrycie niedoskonałości. Pokrywa wszelkie zmiany, przebarwienia i cienie pod oczami. Idealny do konturowania twarzy.

Korektor ten mam okazję testować już dobrych kilka miesięcy. W zasadzie kupiłam go chwilę po tym ,gdy wyszedł na rynek. Korektor pod oczy to kosmetyk bez którego często nie wyobrażam sobie wykonania makijażu (szczególnie po nieprzespanej nocy czy na większe wyjścia). W makijażu codziennym nie jest to krok niezbędny. Ale do rzeczy.

Korektor jest kryjący i z tym trudno się nie zgodzić. Co do tego kosmetyku mam spore oczekiwania i ten w pełni je zaspokaja. Co jest jego ogromnym plusem to fakt, że mimo dużego krycia nie jest ciężki, a co do skóry pod oczami jest dla mnie bardzo ważne. Trudno znaleźć kosmetyk o dobrym kryciu, lekkiej konsystencji a do tego nie rujnującego naszej kieszeni! także lovely- brawo!


Kosmetyk ma pojemność 8ml. Na co od razu zwróciłam uwagę , to aplikator w formie gąbeczki- bardzo dużej gąbeczki. Osobiście nie jestem jej zwolenniczkom, wolę mniejsze i bardziej precyzyjniejsze aplikatory, jednak to też kwestia przyzwyczajenia. Korektor ładnie wygląda na skórze pod oczami. Nie roluje się i nie wysusza skóry. Oczywiście nakładam go zawsze na dobrze przygotowana okolicę pod oczami (krem pod oczy). Utrwalony pudrem trzyma się na skórze cały dzień. Może być również stosowany do konturowania twarzy i w tym celu również bardzo dobrze się sprawdza. Patrząc na jego wygląd można bez wątpienia stwierdzić ,że jest wzorowany na kultowym już korektorze marki Tarte Shape Tape. Poniżej zdjęcie jak wygląda na skórze pod oczami tuż po przypudrowaniu.



Żeby nie było tak pięknie i kolorowo muszę się do czegoś przyczepić. Jak dla mnie wadą produktu jest słaba gama kolorystyczna. W ofercie mamy jedynie 4 odcienie korektora. Dodatkowo szukając najjaśniejszego odcienia dla siebie , długo nie mogłam stacjonarnie na niego trafić ,bo zawsze był wykupiony. 







Kolejną rzeczą bardzo ważną jest fakt, że korektor oksyduje po pewnym czasie , czyli po prostu ciemnieje. Nie jest to spora różnica , myślę że jakiś 1-1,5 odcienia , ale warto mieć to na uwadze kupując właśnie ten produkt!

Tu na zdjęciu macie przykład (kropka po prawej stronie świeżo nałożona,jaśniejsza).


Dodam jeszcze ,że za korektor zapłacimy w granicach 15zł (na promocji często jeszcze taniej ).




Tak więc pomijając wadę odcieni i oksydacji korektor sam w sobie jest bardzo dobry i trafił w moje gusta. Fajnie,że rynek kosmetyczny tak się rozwija i coraz o więcej , nawet drogeryjnych marek wypuszcza bardzo fajne kosmetyki w bardzo fajnych cenach. Oby tak dalej! I oby więcej takich perełek! 
Na dziś to już wszystko , żegnam się z Wami:).




Dajcie znać czy znacie ten produkt !

czwartek, 24 stycznia 2019

Krem-kompres do pielęgnacji biustu od marki Perfecta

Dzień Dobry!

Korzystając z ostatnich wolnych chwil przed rozwiązaniem sporo czasu poświęcam blogowi. Nie chcę robić kolejnej dłuższej przerwy, organizuję czas , by w miarę możliwości nadrobić zaległości a może i nawet zrobić kilka postów "na zaś", by być z Wami w stałym kontakcie. Niemniej jednak czas pokaże jak to będzie , bo jak wiadomo życie lubi zaskakiwać , lecz myślę ,że taką sytuację mi wybaczycie :D. Teraz już bez rozgadywania się przejdźmy do konkretów.

Dziś pozostajemy w tematyce "ciążowej". W pierwszym wpisie o balsamie dla kobiet w ciąży ,który u mnie się sprawdza pisałam TUTAJ. Jeśli kogoś ciekawi to zapraszam do przeczytania, natomiast dziś zajmiemy się pielęgnacją biustu. Powiem Wam szczerze ,że wcześniej jakoś pomijałam w pielęgnacji tą część ciała, albo inaczej - nie poświęcałam jej tyle uwagi. Będąc w ciąży zaczęłam dbać dwa razy bardziej o ciało i myślę ,że nie jedna przyszłą mama tak ma. Jak wiadomo jest to wyjątkowy okres i skóra przechodzi różne zmiany i co najważniejsze - jest podatna na rozciąganie - co może skutkować np. pojawieniem się rozstępów. A tego chyba żadna z nas nie chce. Z pomocą do pielęgnacji tej części ciała jaką jest biust ,przyszedł mi:

"Perfecta"- Specjalistyczny Krem - Kompres do pielęgnacji biustu


Jest to krem dedykowany oczywiście kobietom w ciąży i karmiącym. Pamiętajmy, że w tym okresie warto zwracać na to uwagę , żeby taka informacja była zawarta na kosmetykach które w tym czasie stosujemy. Kolejna ważna rzecz- pamiętajmy ,że kosmetyki tego typu stosujemy zazwyczaj dopiero od 4-go miesiąca ciąży ! (na każdym produkcie powinna być zawarta informacja od jakiego czasu można dany produkt stosować). Skoro te dwie ważne rzeczy mamy za sobą , możemy przejść do konkretów.

Krem ma wygodne i praktyczne opakowanie, jest to jedno z moich ulubionych , czyli tubka. Lubię takie rozwiązania ponieważ dozujemy sobie odpowiednią ilość produktu i nic się nam nie marnuje. Jest też to bardzo higieniczne. Krem ma pojemność 125ml i kosztuje +/- 10zł ( ja swój kupiłam na promocji ). Dostaniemy go myślę w większości drogerii- mój akurat jest z Hebe.

Krem ma delikatną i aksamitną konsystencję. Jest przez to mega wydajny ! Potrzebujemy na prawdę niewielką ilość na jedną aplikację. Krem przyjemnie się rozprowadza, nie tworzy lepkiej warstwy na skórze oraz nie tworzy grudek , nie roluje się ani nic z tych rzeczy. 


Trzeba wspomnieć o składzie , który jest na prawdę fajny - pozbawiony silikonów i parabenów, a jak wiadomo, w ciąży im mniej chemii- tym lepiej. Dodatkowo kosmetyk ma bardzo przyjemny, delikatny zapach , który mi osobiście w żaden sposób nie przeszkadza. Krem ma za zadanie zmniejszać bolesność piersi , wzmacniać strukturę skóry i oczywiście przeciwdziałać tym samym rozstępom.   

Powiem Wam szczerze, że u mnie sprawdza się bardzo dobrze. Co prawda bolesność piersi miałam głównie na samym początku ciąży , kiedy to nie mogłam go jeszcze stosować i przetestować, jednak na to drugie sprawdza się świetnie. A mianowicie widzę różnicę z tym co było dawniej a tym co teraz. Biust i dekolt stały się bardziej nawilżone ,gładkie , a skóra bardziej elastyczna. Jest to pewnie też sprawka systematyczności ,gdyż używam go od dobrych kilku miesięcy, raz dziennie na noc. Duży plus ,że nie powoduje uczulenia. Poprawił kondycję mojej skóry i mimo ,że rozmiar biustu od początku ciąży zmienił się sporo - nie ma na nim śladów rozstępów i oby tak dalej !  
Bez wątpienia go polecam , bo cena jest bardzo przystępna i sam produkt w sobie też świetnie daje radę:).






Dajcie znać czy dbacie o biust czy może też raczej pomijacie tą część ciała w codziennej pielęgnacji? :)

piątek, 18 stycznia 2019

Be Beauty- test maseczki z Biedronki


Dzień Dobry!
Jak już zapewne wiecie , maseczki to już takie moje małe uzależnienie. Bardzo często po nie sięgam , jest to dla mnie czas relaksu a przy okazji zadbania o skórę twarzy. Mam kilka swoich ulubionych, po które sięgam często i wiem ,że nigdy mnie nie zawiodą. Z drugiej zaś strony rynek kosmetyczny co chwilę wprowadza nowości kosmetyczne ,obok których nie sposób przejść obojętnie. Ale dosyć już tego gadania - przechodzimy do konkretów!


Be Beauty- ekspresowa maseczka do twarzy

Be Beauty jak wiadomo jest marką kosmetyków z biedronki. Muszę przyznać, że miałam już kilka "perełek" kupionych właśnie w Biedronce i byłam z nich bardzo zadowolona. Tym razem zdecydowałam się przetestować tą oto maseczkę do twarzy. 

Jest to tradycyjna , kremowa maseczka do twarzy. Składa się z dwóch aplikacji ,czyli tak na prawdę mamy dwie maseczki w jednej. Jest to maseczka "ekspresowa" nie bez powodu, gdyż trzymamy ja na twarzy zaledwie 3 minuty


Podeszłam do niej z dużym dystansem. Nie chciało mi się wierzyć, że maseczka tak na prawdę za grosze (ok 2zł) i do tego trzymana zaledwie 3 minuty na twarzy coś zadziała. Do tego przyglądając się na jej skład- no nie ma rewelacji nie oszukujmy się, pozostawia on wiele do życzenia- jednak czego można by się spodziewać za taką cenę ?




Zacznę może od plusów, bo sporo ta maseczka ma:



1. Nie podrażniła mojej skóry- i za to wielki plus ! Bardzo boję się testować nowych specyfików na moją twarz , gdyż mam bardzo wrażliwą skórę (szczególnie policzki). Niektóre tańsze maseczki wywoływały podrażnienia , a ta nic. Po aplikacji nie czułam żadnego pieczenia , swędzenia ani nic z takich rzeczy - i za to największy plus!

2. Łatwa aplikacja i piękny zapach- zacznę może od zapachu, bo dla mnie był genialny. A mianowicie jest to zapach delikatnej , subtelnej wiśni , wymieszanej z delikatnie kremowym zapachem. Boski! Delikatny ,ale piękny . I mimo,że teraz będąc w ciąży mam wyczulony zapach - wcale mi nie przeszkadzał. Aplikacja też bezproblemowa - gładka konsystencja fajnie nakładająca się , nie spływająca z twarzy - drugi plus!

3. Cena- jak już pisałam wyżej maseczka to koszt ok 2zł bodajże , gdzie za tą cenę otrzymujemy 2 maseczki. Jest to cena aż śmieszna ,ale no wypada o niej napisać.

I teraz przejdę chyba do najważniejszego , czyli działania. Tak jak się spodziewałam - nie było rewelacji. Po zastosowaniu maseczki skóra była gładka i przyjemna w dotyku (co na pewno zrobił sprawdzony peeling, wykonany przed) i w zasadzie to tyle. Nie było większego nawilżenia , odżywienia ani nic z tych rzeczy. Czułam ,że moja skóra domaga się użycia jeszcze dobrze nawilżającego kremu. 






Tak więc decyzję o jej zakupie zostawiam Wam - a teraz już się z Wami żegnam - i do następnego!
Buziaki:*

wtorek, 8 stycznia 2019

Denko - Grudzień 2018


Hej Kochani , witajcie w Nowym Roku !

Chwilkę mnie tu nie było , jednak święta , Nowy Rok trochę mnie pochłonęły , a ostatnio jeszcze kłopoty z internetem , że ciężko było coś napisać.Do tego w ostatnim czasie z racji na mój stan staram się więcej odpoczywać. Ale już jestem i zapraszam Was tym razem na denko jeszcze z poprzedniego miesiąca - grudnia. Jeśli jesteście ciekawi , to zapraszam do lektury ;). Dużo się nie uzbierało i tym razem większość to produkty pielęgnacyjne.
Zaczynajmy!





                                                       
                                                                Cien- sól do kąpieli
Oto pierwszy kosmetyk , od którego zaczynam dzisiejsze denko. Nie wiem jak Wy , ale u mnie kąpiele w takim okresie jak mamy teraz goszczą często . Zawsze dodaję do niej soli, w zależności od tego jaką mam. Ostatnio coraz częściej bywam w Lidlu i przy okazji testuję ich kosmetyki , z którymi wcześniej nie miałam styczności. Jedna z Was napisała mi ,że przystępny skład za niską cenę - więc postanowiłam przetestować. Większego efektu po tej soli nie widzę ;D,delikatnie natłuszcza wodę ,o ile można tak powiedzieć . Fajnie pachnie i szybko się rozpuszcza. Umila na pewno relaks w wannie i jestem na tak. Dodam ,że jej cena to ok 3-4zł więc cóż więcej chcieć:).





Schauma- szampon do włosów przetłuszczających się u nasady i suchych na końcach
Co do szamponów to u mnie sprawa jest prosta - testuję coraz to nowsze kosmetyki. BArdzo często kupuję ten , który aktualnie jest na promocji. Bardziej inwestuję w maski i odżywki, które poprawiają stan moich włosów. Jeśli chodzi o szampon- ma po prostu dobrze myć włosy i ich nie przetłuszczać (co kiedyś mi się zdarzyło), i ten bez wątpienia to robi. Do tego zapach również bardzo przyjemny , więc jak najbardziej jestem na tak.




Eveline -czarny eyeliner
Kolejnym produktem w dzisiejszym denku jest eyeliner z marki Eveline. Musicie mi wierzyć na słowo, gdyż opakowanie jest już mocno zniszczone , lecz to tylko dlatego ,że bardzo często po niego sięgałam. Ma fajny cieniutki pędzelek, którym bez trudu można narysować cieniutką kreskę na powiece. W kolejce jest już kolejne opakowanie , więc to o czymś już świadczy. Cena też bardzo przystępna , więc jeśli szukacie fajnego,precyzyjnego eyelinera to ten mogę Wam polecić. 





Cien- odżywcza maseczka do twarzy
I oto dowód na to, że rzeczywiście testuję kosmetyki "lidlowskie" :D. Drugim produktem ,który wpadł w moje ręce to odżywcza maseczka do twarzy. To tradycyjna ,kremowa maska, powiedziała bym - bardzo przeciętna. A dokładniej - nie zaszkodziła, ale też nie widziałam jakiegoś mega efektu po niej. Fajnie, że nie miałam uczucia pieczenia , gdyż moja skóra bywa wrażliwa. Skóra po tej zastosowaniu była milsza w dotyku - i to w zasadzie wszystko. Nie zauważyłam nawilżenia czy odżywienia skóry, więc moim zdaniem to taki średniaczek. Jednak za cenę 99 groszy o ile dobrze pamiętam ,nie można się spodziewać kto wie czego.



Be Beauty- płyn do kąpieli
Jak mówiłam kąpiel jest u mnie bardzo często ostatnio , więc też nic dziwnego, że kolejny produkt do kąpieli został zużyty. Tym razem produkt z biedronki -i to całkiem fajny produkt! Powiem Wam ,że ja płynu do kąpieli zawsze leję ile wlezie i zawsze szybko mi się zużywa ;D. No coż - dajcie znać czy tylko ja tak mam? A wracając do produktu: fajnie się pieni, daje fajny zapach ,w żaden sposób nie podrażnia ani ni wysusza skóry- wręcz przeciwnie. Bardzo umila kąpiel. To moje drugie opakowanie i zapewne nie ostatnie. Kolejny produkt na tak.



Maybelline - tusz do rzęs
Co tu dużo mówić..ten tusz miał już swoje nie jedno 5 min na tym blogu -kto jest ze mną dłużej ,na pewno wie:). Ulubiony tusz ,który rewelacyjnie sprawdza się na moich rzęsach. Nawet nie liczę ,które to już moje opakowanie :). Koniec o nim , pełną jego recenzję znajdziecie TUTAJ. Kto ciekawy to zapraszam :).



Adidas - żel pod prysznic
Ten produkt występuje u mnie po raz pierwszy - jednak wiem ,że nie ostatni. Jest to żel pod prysznic z peelingiem. Zawiera w sobie delikatne drobinki, które dodatkowo podczas mycia delikatnie złuszczają martwy naskórek. Dla mnie - rewelacja! Zawsze po jego użyciu czułąm , że skóra jest rzeczywiście dokładnie oczyszczona , miła w dotyku i do tego pachnąca. Pierwszy raz miałam od nich żel pod prysznic , ale nie wykluczone ,że nie wytestuję kolejnych - bo ten był świetny. Aż szkoda ,że już się skończył.







To już ostatni produkt z dzisiejszego denka. Dajcie znać czy znacie któreś z nich ,może polecacie coś całkiem innego ? Trzymajcie się cieplutko i do następnego ! ;**







wtorek, 18 grudnia 2018

Świąteczne Q&A


Witajcie!

Jak tam przedświąteczne nastroje ? Czujecie już świąteczny klimat? Jakby nie patrzeć do Wigilii zostało nam już zaledwie 6 dni , więc święta tuż tuż. Pomyślałam , że to świetny czas na wprowadzenie trochę świątecznego klimatu również i tu , na bloga. Tak więc nie przedłużając dziś odpowiem Wam na pytania o tematyce świątecznej właśnie :). 



Kiedy zaczynasz przygotowania do świąt?

Przygotowania do świąt zaczynam znacznie szybciej. Nigdy nie czekam na grudzień. O świątecznych prezentach myślę już co najmniej w listopadzie. Podobnie jest z ozdobami świątecznymi, które potrafię kupić znacznie szybciej i mieć już gotowe na święta. Nie czekam nigdy na ostatnią chwilę ze wszystkim, wolę być przygotowana znacznie wcześniej. Poza tym kupowanie ozdób , prezentów, a później ich wręczanie sprawia mi ogromną frajdę. Tak więc u mnie przygotowania zaczynają się wcześniej:).

Ulubione świąteczne zapachy?

Pierwsze co przychodzi mi na myśl to zapach cytrusów , szczególnie pomarańczy czy mandarynek! Bez wątpienia kojarzą mi się ze świętami. Do tego dodała bym zapach cynamonu, goździków , świeżej choinki czy pierników. Tak , tak pachną moje święta !:)

Jaka choinka będzie u Ciebie w tym roku?

Jak już i w poprzednich latach , również i w tym roku stawiamy na sztuczną choinkę. Oczywiście duża, kolorowa, nie może na niej zabraknąć światełek, przeróżnych bombek , gwiazdy i najważniejszego - oczywiście CUKIERKÓW! ;D. Zawsze są u mnie min. dwie - jedną malutką lubię mieć u siebie  w pokoju:)

Czy lubisz święta?

Oczywiście ,że tak! Są tylko raz w roku i mają niezwykły klimat. Uwielbiam ten czas ,kiedy wolne chwile można spędzić beztrosko tylko z najbliższymi osobami. Nie trzeba nigdzie się śpieszyć , można usiąść , spokojnie porozmawiać.  Uwielbiam świąteczne dekoracje , muzykę , śpiewanie kolęd. Mogła bym tak długo wymieniać. Magiczny czas ,który warto spędzić w gronie najbliższych.

Ryba czy pierogi?

Pierogi- bez dwóch zdań! ;D. Jestem osobą co niestety nie przepada za rybami, często ich zapach mnie odstrasza. Myślę,że mogła bym powiedzieć ,że jeżeli o mnie chodzi - to mogłyby w ogóle nie istnieć. Natomiast pierogi wręcz uwielbiam - jeszcze mojej mamy-mmm ,niebo w gębie.

Wolisz dawać czy dostawać prezenty?

Osobiście znacznie bardziej lubię dawać prezenty innym. Sprawia mi to ogromną radość. Lubię widzieć tą radość w oczach innych , uśmiech na twarzy i zadowolenie. Cieszę się tym ,że mogłam sprawić komuś przyjemność tak drobnym gestem. Już samo pakowanie prezentów sprawia mi mega frajdę !

Ulubiona potrawa wigilijna?

I tutaj będę chyba tradycjonalistką bo uwielbiam barszcz czerwony z uszkami. Jest to tradycyjna wigilijna potrawa ,która myślę gości u wszystkich na stołach. Bez niej chyba trudno było by mi wyobrazić sobie wigilijną kolację:).

Czego nie lubisz w świętach?

Na pewno nie lubię jak czasem już od początku listopada trąbią wszędzie o świętach , zaczynają się świąteczne wystawy w sklepach itd. To wszystko jest mega fajne i ma sens ale nie tak wcześnie. W tym roku spotkałam się z tym ,że obok zniczy stały już malutkie choinki na święta. Jak dla mnie jest to już trochę przesada. Podobnie uważam z kupowaniem zbyt wielu rzeczy na święta często tłumacząc "że trzeba bo święta idą", a później wiele rzeczy jak i jedzenia się marnuje i jest wyrzucana do kosza bo nikt nie zdołał zjeść bądź się zepsuło. A tak na prawdę to raptem dwa dni świąt a nie wojna ;D.

Sernik czy makowiec?

Chyba jedno i drugie ;D. Jestem ogromnym łasuchem i lubię słodkie. Jednak jeśli koniecznie miała bym wybrać , to raczej byłby to sernik.






Trzymajcie się cieplutko! :***

czwartek, 6 grudnia 2018

Pharmaceris- krem zapobiegający rozstępom

Cześć!

Jak się macie? Jak tam przygotowania do świąt? Powiem Wam szczerze ,że ja jeszcze w ogóle ich nie czuję ,pewnie to za sprawą pogody , która dzisiaj jest u mnie iście jesienna. O śniegu ani widu ani słychu. Powoli zaczynam myśleć o ozdobach świątecznym i dekorowaniu mieszkania - może chociaż to wprowadzi ciut świątecznego klimatu:).
Jakiś czas temu podzieliłam się z Wami bardzo ważną informacją dotyczącą mojego stanu -jakim jest ciąża. Ogólnie bardzo mi służy i jest to jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Również wspomniałam ,że wprowadzę z racji tego troszkę tej tematyki na bloga i oto jestem :). Chciałabym przedstawić Wam kosmetyk, który katuję już sporo czasu bo kilka miesięcy i jestem mega zadowolona.


A mowa tu jak można było się domyślić już po tytule o kosmetyku marki Pharmaceris, a jest to krem zapobiegający rozstępom. Jest to specjalna seria kosmetyków dla kobiet w ciąży , oznaczona literką M (Macierzyństwo). Jest to produkt ,który dostaniemy w aptece. Poleciła mi go Pani pracująca w aptece ,gdy szukałam czegoś dobrego ,co pomoże mi uniknąć tej przykrej i niestety jakże częstej (szczególnie w ciąży) przypadłości jaką są rozstępy. 

Przyznać się muszę ,że rozstępy niestety posiadam , jednak są one wynikiem mojej szybkiej utraty wagi jeszcze sprzed kilku lat. Na szczęście nie są wielkie lecz kolejne nie są mi do szczęścia potrzebne ;D. 

Co do produktu to znajduje się w dość sporej tubce o pojemności 200ml. Bardzo fajnie się dozuje przez co wyciskamy odpowiednią ilość produktu i nic się nie marnuje. Produkt ma bardzo fajną , lekką konsystencję i szybko się wchłania. Nie pozostawia na skórze uczucia lepkości , tłustości itp. Zaraz po aplikacji można bez problemu założyć ubranie i nie martwic się ,że coś nam się może pobrudzić. Co do zapachu to kosmetyk ma delikatny zapach , lecz mi (mimo ,że węch mam wyczulony ;D) wcale nie przeszkadza a wręcz przeciwnie - umila stosowanie. 


Kosmetyk ten ma za zadanie wzmocnić strukturę naszej skóry , która szczególnie u kobiet w ciąży może być osłabiona, a tym samym nie ma dopuścić do powstania rozstępów. Zasada tu jest prosta jak w wielu kosmetykach - lepiej zapobiegać niż leczyć . Krem przeciwzmarszczkowy też stosujemy ,nie w momencie pojawienia się ich - lecz wcześniej, by przygotować skórę i im zapobiec . Bardzo ważną informacją jest to ,że krem można bez obaw stosować dopiero od 4-go miesiąca ciąży! Warto, szczególnie w takim okresie jak ciąża stosować się do tych zaleceń. Można również rozglądać się za kosmetykami od pierwszych dni ciąży- jednak tych jest znacznie mniej i lepiej z początku się z nimi wstrzymać.

Jak już wspomniałam krem ma fajną konsystencję i delikatny zapach przez co używam go z radością. Zaczęłam go stosować tak jak radzi producent od 4. miesiąca ciąży i nie zamieniam go na żaden inny. 


Należy pamiętać ,że na rozstępy ma wpływ wiele czynników i nie jesteśmy w stanie nad wszystkimi zapanować. Mam tu na myśli geny - to często za ich sprawą wiele dziedziczymy od bliskich- nie koniecznie dobrego. Osobiście mam tendencję do rozstępów , moja mama też ją miała ,więc jest to uwarunkowane genetycznie. Jednak nie jest regułą- jeśli Twoja mama , siostra czy ciotka miała rozstępy - nie jest powiedziane ,że Ty również będziesz je mieć na 1000%. 

Krem ten bez wątpienia się u mnie sprawdza. Stosuję go codziennie wieczorem na oczyszczoną skórę ud i brzucha- czyli miejsc najbardziej podatnych na powstanie rozstępów. Jestem z niego bardzo zadowolona. Obecnie jestem w 7 miesiącu a rozstępów nie ma . Dodatkowo czuję ,że skóra jest fajnie nawilżona , wygładzona, napięta. Ważna jest tu niewątpliwie systematyczność - i akurat w tej sprawie bardzo o to dbam . Oby tak dalej. Kończę już jedno opakowanie i w zapasie czeka już drugie. Mam nadzieję ,że do końca ciąży nic się nie zmieni i nic nowego się nie pojawi :).

Dodam jeszcze ,że produkt kosztuje ok. 40zł i dostaniemy do w aptekach. Starcza (przynajmniej w moim przypadku) na jakieś 4 miesiące i to przy regularnym stosowaniu, tak więc z całego serca polecam.

Jeśli macie sprawdzone sposoby czy kosmetyki na rozstępy dla kobiet w ciąży to dawajcie znać , a ja się już z Wami żegnam . 
Buziaki :*

środa, 28 listopada 2018

Jesienne umilacze- czyli jak przetrwać jesień?



Cześć Kochani!

Jak wiadomo jesień kojarzy nam się najczęściej z zimnem , pluchą ,słotą. Często chodzimy bardziej przybici i brakuje nam energii. Dzień jest coraz krótszy, przez co i my mamy mniej siły i chęci do działania. Ale ,ale... czy rzeczywiście tak jest?
W tym roku mieliśmy jesień jak z bajki: ciepłą i kolorową. Po prostu piękną!

Jak jeszcze można umilić sobie tą porę roku i za co ja ją lubię - o tym dzisiaj :) , więc jeśli taka tematyka Was interesuje to zapraszam.


1. Herbatki , grzańce i inne ciepłe napoje


To oczywiście rzecz must have ! No bo powiedzcie kto z Was nie lubi wracając z długiego , jesiennego i często zimnego spaceru usiąść z kubkiem ciepłego napoju w ręku? Wybór tu jest ogromny i oczywiście zależny od gustu każdego z nas. Rozpoczynając od tradycyjnej herbatki z cytryną ,poprzez korzenne grzańce na bazie wina a kończąc na aromatycznym kakao z mlekiem. Gdy nadchodzi jesień w mojej kuchni nigdy nie brak różnego rodzaju herbat , cytryn czy cynamonu. Wprost uwielbiam te aromaty i właśnie jesień jest ich początkiem , no bo kto z nas chciałby grzańca w upalny dzień? :P . A jesień jest do tego idealna!



2. Swetry , długie bluzy


Czyli po prostu wygoda , wygoda i jeszcze raz wygoda! Nie wiem czy tez tak macie ale jak przychodzi jesień, jest zimno to wyciągam wszystkie swetry , bluzy , które często latem leżały nie przydatne, a teraz? Są jak znalazł! Będąc w domu uwielbiam ubrać sobie właśnie taki sweterek , który może być na mnie za duży (wcale mi to nie przeszkadza ;D), otulić kocykiem i włączyć dobry film. Po prostu ma być nam wygodnie , miło ,ciepło. Na pewno każdy z nas ma swoje ulubione bluzy czy swetry , a jesień to znakomity czas by je wyciągnąć ...i po prostu nosić!:). Zgadzacie się? :)

3. świeczki, zapachy , cotton balls


Robią cudowny klimat! Jesienią ,gdy bardzo szybko robi się ciemne i wieczory są coraz dłuższe goszczą u mnie ciągle. Zawsze mam zapasy świeczek ,szczególnie zapachowych oraz różnego typu światełek , w tym ukochanych ledowych- cotton ballsów! :). Być może nie każdy lubi takie rzeczy , ja na ich punkcie mam świra ;D. W ponury ,jesienny i zimny wieczór - zapalając aromatyczną świeczkę lub/i włączając światełka - nastrój od razu mi się poprawia ! I robi się zawsze tak przytulniej , cieplej i milej:).



4. Długie kąpiele


Relaksują i odprężają po całym dniu. Dodatkowo ogrzewają zmarznięte ciało i są myślę fajnym zakończeniem dnia. Oczywiście nie każdy lubi , nie zawsze jest czas. Jednak jest to coś co mi  się kojarzy jedynie z okresem jesienno- zimowym i myślę ,że są tu moje bratnie dusze ,które mają podobnie :).




5. Dobry film , książka


Jak wspomniałam i jak wiadomo jesienne wieczory są bardzo długie. Aura za oknem często nie sprzyja wychodzeniu z domu , więc wolimy się po prostu z niego nie ruszać. Mamy wtedy więcej czasu na różne inne rzeczy ,typu czytanie ulubionej książki czy obejrzenie dobrego filmu. Myślę, że warto z tego skorzystać i nadrobić wszelakie zaległości:).





Zgadzacie się ? :)

piątek, 16 listopada 2018

Nowości kosmetyczne listopad 2018


Cześć,

Dawno już nie było u mnie serii nowości kosmetycznych na blogu. Dlatego też otóż jest i ona ;). Co prawda nie ma tych produktów dużo , ale zapraszam jeśli taka tematyka Was interesuje i chcieli byście zobaczyć co udało mi się "dorwać" w ostatnim czasie.



                                             
  Perfuma Joanna Krupa, #Follow The Body

Perfumy nie za często się tu pojawiają. Mam jedną swoją ulubioną i przeważnie się jej trzymam, choć lubię też szukać czegoś nowego. Ogólnie rzecz biorąc mam problem z opisywaniem zapachów perfum :D, też tak macie ? Dlatego tutaj wklejam Wam opis producenta:

Już pierwsze nuty brzoskwini i aldehydy zapachu #follow the body pozostawią po sobie niezapomniany powiew ziemisto-drzewnej mieszanki, który przenika całość kompozycji. Akordy białych kwiatów i drzewa sandałowego uwodzą i pozostawiają po sobie lekki powiew tajemnicy.
18% ekstraktu zapachu
Głowa: brzoskwinia, aldehydy
Serce: białe kwiaty, jaśmin

Podstawa: drzewo sandałowe, mech

Ja dodam tylko tyle ,że zapach bardzo mi się podoba. Ciekawa tylko jestem jak będzie z jego utrzymywaniem się:). Myślę,że teraz na jesień fajnie się sprawdzi ,gdyż jest trochę mocniejsza niż moje letnie perfumy i mgiełki które stosowałam :). Czas pokaże. 



                                             
  Joanna, lakier do włosów


Tego produktu miałam już okazję użyć kilka razy i sprawdza się całkiem ok. Kupując lakier zawsze wybieram jeden z najmocniejszych, żeby poradził sobie z moimi niesfornymi włosami i ten daje radę , więc cóż więcej chcieć. Mam nadzieję że mnie nie zawiedzie.



                         
  Cien- odżywcza maseczka na twarz , szyję i dekolt

Ta maseczka trafiła przypadkowo do mojego koszyka będąc na zakupach w Lidlu. Powiem szczerze ,że kosmetyków tej marki nie znam ,być może też dlatego że rzadko tam bywam. Skusiła mnie na pewno cena , bo za maseczkę dałam 1 zł ;D. Za taką cenę aż grzech nie spróbować!



                                     
   Schauma- szampon nabłyszczający

Kolejną rzeczą jest szampon z Schaumy. Powiem Wam ,że szampony zmieniam bardzo bardzo często. Raz dlatego, żeby włosy nie przyzwyczaiły się do jednego a dwa to dlatego , że nie mam wygórowanych wymagań co do tego kosmetyku. Szampon ma po prostu dobrze myć włosy! To jest jego najważniejsze zadanie. Nie powinien tez ich przetłuszczać (bo takie też się u mnie zdarzały). Bardzo często wybieram szampony , które są aktualnie na promocji. Z tej marki miałam już kiedyś szampon i spisywał się całkiem ok. /zobaczymy jak będzie z tym :).


                                  
  Pharmaceris- krem zapobiegający rozstępom

Kolejny kosmetyk to kosmetyk apteczny. A mowa tu o kremie zapobiegającym rozstępom od marki Pharmaceris. Z racji mojego stanu, o którym pisałam TUTAJ moja skóra jest teraz podatna na różne uszkodzenia , w tym rozstępy. Z pomocą przychodzi ten krem , który ma rzekomo im zapobiegać. Muszę powiedzieć ,że stosuję go już dobre 3 miesiące i jak na razie nic na mojej skórze się nie pojawiło. Oby tak dalej ! Jeśli macie coś do polecenia kobietom w ciąży to z przyjemnością posłucham ;).


                                                
    Bourjois- krem CC

O tym produkcie nie będę się długo rozpisywać. Kocham , kocham i jeszcze raz kocham ! To już moje chyba czwarte opakowanie a to już o czymś świadczy. Zmieniłam jedynie kolor na troszkę jaśniejszy , gdyż niestety opalenizna powoli mi zanika. Więcej o tym produkcie przeczytacie w osobnym poście.


                                        
Wibo- matowa pomadka w płynie


Kolejny i już ostatni kosmetyk na dziś. Jest nim matowa pomadka od marki Wibo. Pomadki tego typu lubię najbardziej, z racji za ich trwałość. Moimi ulubionymi są te z Bourjois czy Golden Rose. Tą kupiłam na ostatniej promocji w Rossmanie. Kolor oczywiście bardzo mój ;D czyli taki brudny różyk. Mam takich wiele ale , jeszcze jedna chyba nie zaszkodzi :).






Mieliście któreś z tych produktów ? Lub macie coś do polecenia innego ? Dziękuję za uwagę i do następnego!
Buziaki ;*