Witajcie!
Dziś przychodzę do Was z recenzją bardzo fajnej, ciekawej i nieco "innej" maseczki oczyszczającej do twarzy:). Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam . A mowa tu o:
Purederm, Deep Purifying Black O2 Bubble Mask (Bąbelkująca czarna maska z węglem drzewnym)
Opis producenta:
maska detoksykująca dzięki pęcherzykom powietrza głęboko wnika w pory i eliminuje zanieczyszczenia, pozostawiając skórę nawilżoną i dotlenioną. W kontakcie z powietrzem jej żelowa konsystencja zmienia się w piankę detoksykujacą. Maska z węglem drzewnym reguluje wydzielanie sebum, pomaga tłustej skórze utrzymać ją w czystości. Bogata w ekstrakty z papai i cukru trzcinowego chroni cerę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych , pozostawiając twarz rozjaśnioną.
Cena: 15zł (drogeria Hebe)
Jest to rodzaj maseczki w płachcie. Nakładamy ją na oczyszczoną skórę twarzy, pozostawiając na ok.15 min, po czym zdejmujemy.
Moja Opinia:
Jest to rodzaj maseczki ,którą bardzo lubię. Jestem ogromną zwolenniczką maseczek w płachcie , gdyż są mega wygodne w użyciu:). Ostatnio moja skóra lubi mi czas od czasu zaserwować niespodzianki w postaci punktowych niedoskonałości, więc zdecydowałam się na maseczkę oczyszczającą. Jednak nie taką całkiem zwykłą..;), dlaczego?
A to za sprawą maseczki oczyszczającej, która nałożona na twarz ma "bąbelkować " wytwarzając tym samym pianę, która rzekomo ma jeszcze bardziej pomóc w oczyszczeniu naszej skóry. Wpadłam na nią przeglądając internet i od razu wiedziałam że chce ją mieć i przetestować! :D I tak też się stało. Ale już przechodząc do rzeczy:
Maseczka jak już wspomniałam jest w płachcie , koloru czarnego. Po otworzeniu opakowania maska jest bardzo mokra i śliska oraz muszę przyznać, że już w trakcie nakładania zaczęła delikatnie się pienić:)
Maseczkę nałożyłam na twarz i odczekałam jak zaleca producent 15min. Po tym czasie maseczka wyglądała tak:
Piana , piana i jeszcze raz piana! ;D
Maseczka rzeczywiście bardzo szybko tworzy obiecywaną pianę . Jest to wyczuwalne na skórze , podobne uczucie jakby chodziły nam po niej mrówki :D. Jednak mimo wszystko nie przeszkadza to ,a jest to nawet przyjemne. Maseczka nawet po tych 15minutach "siedzenia na mojej twarzy nadal musowała . Na samym początku było wszystko w porządku, jednak pod koniec piany wytworzyło się bardzo dużo i zaczęła spadać na usta i oczy, więc trzeba było to kontrolować. Maseczka ma też delikatny , powiedziała bym ,że troszkę cytrusowy zapach. Jednak nie był on na tyle intensywny by mi jakoś przeszkadzał:).
Po jej ściągnięciu skórę delikatnie przemyłam wodą, by całkowicie pozbyć się resztek powstałej piany. Co mogę powiedzieć i mnie bardzo zaskoczyło skóra była niesamowicie wygładzona , a co za tym idzie ,również i oczyszczona. W dotyku była bardzo mięciutka i miła. Nie czułam po niej żadnego napięcia skóry czy nadmiernego wysuszenia. Myślę że to bardzo fajna maseczka. Nie robi efektu "wow" , ale nie robi też nic złego. Podobne działanie ma do innych masek oczyszczających , które już stosowałam. Jednak jest z nią fajna zabawa i zawsze to coś innego.
PODSUMOWUJĄC:
- skóra wygładzona i oczyszczona
- brak uczucia napięcia skóry
- fajny "gadżet" i zabawa podczas noszenia maski, gdy płachta zamienia się w pianę
- delikatne uczucie mrowienia podczas noszenia
- delikatny, cytrusowy zapach
Minus:
- po pewnym czasie piany było na tyle dużo ,że zaczęła wchodzić" na usta i oczy, więc trzeba było cały czas to kontrolować i najlepiej...siedzieć spokojnie :)
Macie ochotę wypróbować? A może już testowałyście ? :) Ciekawa jestem jak to u Was wyglądało :)